W osiąganiu sukcesu najważniejsza jest organizacja, staranne planowanie i
konsekwentne działanie. Brzmi trochę jak motywacyjny szajs, ale nie ma co
ukrywać, że sporo w tym prawdy. Nie, absolutnie nie mam zamiaru przelewać na
was „pozytywnego myślenia” i zachęcać was do działania (przymuszać powinno się
tylko samego siebie). Daleki też jestem od opisywania się słowami „nowy rok,
nowy ja”, bo ów motto sprawdza się w jednym na tysiąc przypadków (albo jeszcze
rzadziej). Wielka szkoda. Szkoda, też marnować kolejny, jakże fantastycznie
zapowiadający się rok, bałaganem w planie dnia i siedzeniem w bibliotece czy
przed laptopem z nurtującym pytaniem: na co mam teraz ochotę? Przyda mi się
odrobina kontroli i mam nadzieję, że dobre duszyczki staną na straży moich drobnym
postanowień i planów oraz będą pilnowały, abym rozliczał się ze wszystkiego w
kolejnych recenzjach. Niesiony nieoczekiwanym natchnieniem zrobiłem małą listę
książek, które chciałbym przeczytać w styczniu. Co o tym myślicie?
1. Piąta Pora Roku – N. K. Jemisin
W ubiegłym roku dość często napotykałem na ten tytuł. Zapewne za sprawą, że
o nagrodzonych książkach często się wspomina, a każdy, kto chce sprawdzić, czy
zasługuję na wyróżnienie, ponownie o niej wspomina. W końcu usłyszałem też coś
o samej autorce i nie było to najlepsze pierwsze wrażenie, jakie mogła na mnie
zrobić (powiedzieć, że nie lubi się Lovecrafta, to jedno, ale zabieranie się za
napisanie jego opowiadań na nowo, bo był rasistą, to już zupełnie co innego).
Sam postanowiłem się do autorki nie uprzedzać. Dość enigmatyczny opis książki,
sprawił, że byłem przekonany, że to pozycja bliska klimatom
postapokaliptycznym. Po pierwszych stronach (drugoosobowa narracja co prawda
sprawiała, że wypływały mi oczy) okazała się całkiem ciekawą koncepcją
fantastycznego świata dotkniętego katastrofą, w której magia działa zupełnie
inaczej, niż do tego przywykliśmy. Złota myśl na ten rok: Nie oceniaj książki,
po poglądach autora.
2. Łowcy Dusz - Jacek Piekara
W polskiej literaturze jest tylko jeden bohater (nie
krzyczcie na mnie, na razie tylko jednego znam), który będąc szorstkim w obyciu
dupkiem, stara się wyrządzić jak najwięcej dobra, a przynajmniej, gdy jest taka
możliwość wybrać mniejsze zło. Czytając kolejne zbory opowiadań z "Cyklu
Inkwizytorskiego", nie mogę pozbyć się wrażenia, że Piekara próbuję
stworzyć świat i bohatera podobnych do stworzonych przez Sapkowskiego. Nie mamy
więc do czynienia z klasycznym dobrem i złem, ale z wieloma odcieniami
szarości. Główny bohater zaś podejmuje zazwyczaj decyzje, które raczej nie
pokrywają się z systemem etycznym czytelników (wybaczanie, wyrozumiałość i
bezinteresowna pomoc, są tutaj oznaką słabej wiary). Do tego znajduje on zawsze
świetne wytłumaczenie oparte na swoim religijnym ekstremizmie. I chociaż
kolejne opowiadania są równie schematyczne, a bohater coraz częściej irytuje
powtarzalnością zachowań i wypowiedzi, na pewno świetnie nadają się do
bezrefleksyjnego zabijania czasu. „Łowcy Dusz” to już czwarty zbiór opowiadań.
Chociaż czytałem je niedawno, już nie pamiętam, co było w poprzednich. Tym
razem skupię się nad tym bardziej i wypunktuję powody, dla których nadal sięgam
po ten kolejne.
3. Modyfikowany
Węgiel - Richard Morgan
To już nawet nie tytuł, który znajduję się na liście
„do przeczytania”. „Modyfikowany Węgiel” ma od kilkunastu dni status – muszę
przeczytać. Wszystko za sprawą, serialowej adaptacji, która już wkrótce pojawi
się na Netflixie. Oczekiwania do samego serialu mam ogromne, bo jak do tej pory
produkcje z platformy nie zawodziły. Dla wszystkich książkoholików oczywiste
jest również, że książka jest zawsze lepsza. Po świetnym, zeszłorocznym
powrocie Blade Runnera, kryminał w klimatach sci-fi jest czymś, na co strasznie
mam ochotę.
4. Wieża Asów - George R. R. Martin
Uwielbiam nadludzi. Nie ma to nic wspólnego z
filozofią Nietzsche, po prostu szaleję za historiami o ludziach obdarzonych
niezwykłymi mocami. Nastoletnia fascynacja komiksową grupą mutantów w
skórzanych trykotach przerodziła się w coś więcej, gdy poznałem takie tytuły
jak „Stalowe Serce” Sandersona oraz „Dzikie Karty” Martina. Temu drugiemu
miałem za złe, że zamiast kończyć „Pieśń Lodu i Ognia” zajmuje się czymś innym.
Zmieniłem jednak zdanie, gdy zdałem sobie sprawę, że opowiadania zebrane pod
jego redakcją, na polskie wydanie musiały czekać 27 lat, a sam zbiór zrobił na
mnie ogromne wrażenie. Teksty poza tym, że wypełnione są niezwykłymi pomysłami,
wymagały dużej współpracy między autorami. Łączy je bowiem nie tylko wspólna
tematyka, ale tworzą one w miarę spójną całość, opowiadając alternatywną
historię świata po II wojnie światowej, w której pojawił się wirus zmieniający
mutujący ludzi. Zżera mnie ciekawość, jak wiele jeszcze nietypowych
pomysłów ukryte jest w kolejnych tomach. I czy współpraca między autorami nadal
wychodziła tak zgrabnie.
5.
Pełnia Księżyca - Jim Butcher
W planach mam jeszcze
jedną pozycję „dla zabicia czasu”. Chciałbym dać jej drugą szansę, ponieważ
urban-fantasy nigdy dość (dodajmy, że dobrego urban-fantasy). „Front burzowy”
będący pierwszym tomem Akt Harry’ego Dresdena, pozostawił sporo do życzenia.
Można się bowiem rozczarować, gdy okazuje się, że świat nie jest aż tak
magiczny, a główny bohater niewiele ma wspólnego z przyjemniaczkiem, jaki
widnieje na okładce najnowszego polskiego wydania. Określany mianem mrocznego
kryminału fantastycznego, kuleje w każdym punkcie tego określenia, a
poszczególne elementy realizuje bez specjalnego przekonania. Może całą
niezwykłość magicznego świata wykorzystał imiennik głównego bohatera. Cykl
składa się już z jedenastu wydanych w Polsce tomów, a wszystkie kolejna zebrały
nieco lepsze oceny. Jim najwyraźniej miał jeszcze jakieś pomysły i chciałbym
się przekonać, czy one były nieco lepsze. Coś nowego musiało w nich przecież
być.
Na początek, tyle wystarczy. Chociaż oczywiście mam
nadzieję, że uda mi się przeczytać znacznie więcej. Na pewno dam wam wtedy
znać. Może wy macie jakieś książkowe postanowienia i plany. Dajcie znać jakie
fantastyczne książki macie już za sobą lub jeszcze przed sobą. Może dzięki temu
poznam coś, o czym jeszcze nie mam pojęcia. Pierwsze recenzje książek już
wkrótce, a wcześniej najlepsze tytuły, jakie czytałem w ubiegłym roku.
Jemisin polecam z całego serca, dobra, nie powielająca za bardzo schematów fantasy z ciekawie nakreślonymi postaciami. Butcherowi też bym dała szanse, co prawda pierwsze tomy czytałam dość dawno i pamiętam zbyt wiele, ale ostatnio sięgnęłam po te dalsze i całkiem przyjemnie się czytało.
OdpowiedzUsuńMagda
Jestem już po "Piątek Porze Roku". Cały czas wywoływała mieszane uczucia, ale przyznaję, że pomysły na świat jest naprawdę dobry. Butcher mnie rozczarował pierwszym tomem, było bardzo kiepsko. Druga część jest już o wiele lepsza pod względem m.in. humoru czy postaci drugoplanowych, ale pomysł niestety fatalny. Już wkrótce zacznę wrzucać dokładne recenzje wszystkich przeczytanych :P
Usuń