Redaktor Ego: Temperatura zaczyna rosnąć,
słońce coraz bardziej przygrzewa, a niebo coraz rzadziej zasłaniają ponure
chmurzyska. Zewsząd dociera do nas charakterystyczna woń rozpalanych, po długim
zimowaniu w garażach, grilli oraz jakże przyjemny dla ucha trzask ognisk ze
wzbijającymi w górę płomieniami. Robi się cieplej, dni stają się dłuższe i z
narastającą tęsknotą częściej i częściej uciekamy myślami do zbliżającego się
wielkimi krokami lata oraz wakacji. Jedni wyczekują rowerowej wyprawy nad
jezioro inni zimnego gazowanego trunku spożywanego w cieniu rzucanym przez
rozłożyste drzewa. Niektórzy kompletują pokaźnych rozmiarów kopczyk książek,
który umili gorące dni i chłodne wieczory. Lato to czas wypełniony aktywnością
fizyczną, intelektualną, bądź po prostu słodkim lenistwem. Z czasów, gdy
wakacje dla mnie były głównie długo wyczekiwaną przerwą od zajęć szkolnych
wyniosłem przyzwyczajenie do spędzania czasu w fantastycznych fikcyjnych
miejscach. Z całą pewnością jeszcze długo będą one kojarzyły mi się z latem.
Dlatego, gdy oczekiwanie na gorące miesiące się właśnie rozpoczęło, zapragnąłem
ponieść się odrobinie wyobraźni i wybrać miejsca, do których chciałbym
przenieść się w letni czas.
Kinga: W czasach, kiedy w wakacje
oznaczały wolność od wszelkich zobowiązań, faktycznie naszym jedynym zajęciem
często były podróże do świata książek i filmów, w którym zatapialiśmy się jak
kawałki czekolady w waniliowym budyniu. Dobrze było, choć na chwilę oderwać się
od codzienności i dać się ponieść wyobraźni. Znaleźć się w świecie, który właśnie
widzimy na ekranie lub o którym czytamy. Są też takie miejsca, do których z
chęcią byśmy wrócili po latach, w wakacje czy w każdy inny czas w roku, dlatego
podejmę Twoją rękawicę, bo też za wieloma takimi miejscami tęsknię. I może nie
wszystkie moje, propozycję wydadzą Ci się odpowiednią opcją na wypoczynek, ale
wierz mi – nie zawsze musi być sielsko i anielsko, żeby było przyjemnie.
Redaktor Ego: Nie ma miejsca piękniejszego i
lepszego na letni wypoczynek nad wieś w staropolskim stylu. Łany złocistego
zboża kołyszące się na letnim wietrze. Malinowe chruśniaki czerwieniące się na
słońcu od dorodnych świeżych i kuszących kolorem malin. Szum błękitnej,
chłodnej wody uderzającej o piaszczysty brzeg jeziora i szeleszczącej między
tatarakami. Unoszący się w powietrzu, pachnącym kwiatami, odprężający śpiew
ptaków. Kobiety krzątające się przy codziennych sprawunkach wokół chałup
krytych strzechą. Dzieciaki bawiące się i krzyczące radośnie na piaszczystej
dróżce unoszące duszącą chmurę kurzu swoimi bosymi stopami. Różnokolorowe
wstążki i kwiatowe kompozycje przyozdabiające płoty i karczmę, zwiastujące
zbliżające się wesele. Poezja Mickiewicza, zakochani młodzi ludzie i
udzielająca się wszystkim wesołość. Na polach zaś czekające na zbłąkanych
wędrowców niebezpieczne południce, polujące przy brzegu strumieni i jezior
topielce oraz zjadarki. Zbłąkane duchy strzegące opuszczonych miejsc i ruin, a
Pani Jeziora, która pośród krzyku rybitw i szumu wyvernich skrzydeł wybiera
swego championa. Zupełnie jak na krańcu świata, tam, gdzie diabeł mówi
dobranoc.
Mimo
ogromnej furory, jaką wywołał „Wiedźmin 3”, pierwsza część pozostaje moją
ulubioną i przywołuje największą ilość sentymentalnych wspomnień. Po
przebrnięciu przez pierwsze 3 akty rozgrywające się w nieprzyjemnych miejscach
pełnych równie nieprzyjemnych postaci wraz z bohaterem trafiamy do wioski
Odmęty. Lokacja to piękne, spokojne wiejskie krajobrazy, pośrodku, których stoi
młodopolska chata. W niej zaś zbliżające się wesele niczym u Wyspiańskiego przeplata
się z arturiańskimi legendami. Na polach młodzi kochankowie przeżywają historię
jak z Balladyny, pośród krzewów malin możemy usłyszeć fragment twórczości Mickiewicza, czy spotkać Adama „cierpiącego za miliony”. Cudowny i zachwycający klimat letniej
sielankowej wsi oczarował mnie tak bardzo, że zbędne były dla mnie walki z
potworami, odczynianie klątw i godzenie skłóconych nacji. Od pierwszego tylko
wejrzenia, każde lato zapragnąłem spędzać w spokojnych na pozór Odmętach.
Czasem po to, tylko aby spojrzeć na spokojną taflę jeziora Rybitw, czy
przechadzać się w mieniących się złotem polach pszenicy. W takim miejscu nawet
wiedźmin poczuje się błogo, bo nie ma to, jak wakacje na wsi.
Kinga: Jeśli chodzi o piękne krajobrazy,
nie jestem wymagająca. Wystarczy mi trochę zieleni, świeże powietrze i
temperatura nieprzekraczająca bezpiecznych 22 stopni. Pewnie obce są Ci książki
Nicolasa Sparksa, a jeszcze bardziej obce ich adaptacje. Ja na sierpniowe
popołudnia lubię sobie zaaplikować szczyptę idealnego romansu. „Najdłuższa
Podróż”, choć podobno nagrywana na Florydzie, ma w sobie sporo teksańskiego
klimatu. Gdzie nie ma nic dziwnego w zakładaniu wysokich kowbojskich butów do
krótkich spodenek, gdzie w słomianym kapeluszu siadasz pod drzewem i po prostu
chłoniesz witaminę D. Gdzie teksańskie słońce powoli spala Ci skórę. Dorzuć do
tego pokój na poddaszu drewnianego domku i wieczory pełne ciepłego blasku
małych lampionów czy świeczek. Czujesz ten zapach skoszonej trawy, świeżo
zebranego zboża, chłód pobliskiego strumyka, przez który drepczesz z butami w
ręce, smak kradzionych z pobliskiego ogrodu jabłek? Ciepłe wieczory w Teksasie
to coś, na co mogłabym się porwać nawet teraz. Ogranicza mnie tylko wiza.
Redaktor Ego: Z Teksasem kojarzy mi się w
pierwszej kolejności upał, przytłumione kolory i duszne powietrze
doprowadzające do szału. Wszystko to wina ostatnich słów Johnny'ego Franka
Garretta. Wspomnienie jest dodatkowo nieprzyjemne, bo „Ostatnia Klątwa”
doprowadziła mnie niemal do udaru swoim ekstremalnie szybkim montażem. Dlatego
zatrzymam w sercu słowa z numer Upon a Burning Body „Don't f*ck with Texas”.
O
wiele bardziej skłaniałbym się w stronę moli książkowych i swoje
podróżniczo-wypoczynkowe plany dopisałbym do ich listy marzeń. List z Hogwartu,
wyprawa do Shire czy szafa będąca drogą do Narnii. Wśród klasycznej oferty
Premium znaleźć się powinno jeszcze jedno miejsce. Różnorodne pod każdym
względem zapewnia szereg wyjątkowych miejsc oraz cudów architektury (na czele z
Murem), których widok zapiera dech w piersiach. Wyprawa do tej krainy to
możliwość zetknięcia się z kulturową różnorodnością, rozmaitymi religiami i
zwyczajami. To okazja do doświadczenia niezwykłych tradycji takich jak Próba
Walki, ofiary całopalne z królewskiej krwi, purpurowe i krwawe wesela oraz
wiele, wiele innych. W ofercie wakacyjnej najlepszym wyborem są zaś gorące
wybrzeża Dorne. Kraina na odległym południu Westeros oferuje piękne góry,
zjawiskowe pustynie, kojąco chłodne strumienie oraz zachwycające ogrody. Pełna
temperamentu ludność królestwa gwarantuje niezwykłe przeżycia. Głównymi dobrami
dla dornijczyków jest wino, taniec, miłość i walka, jest więc idealnym celem
podróży dla każdego Casanovy z wielkim mieczem. Jeżeli całe Westeros słynie z
dziesiątek sposobów na śmierć z rąk zarówno wrogów, jak i przyjaciół, tak
Dorne, jest miejscem, w którym otwierają się przed nami zdecydowanie te
najciekawsze sposoby na pożegnanie się z życiem. Wizyta w takim miejscu
kształtuje charakter.
Kinga: Zastanawiamy się tu, gdzie fajnie
byłoby spędzić wolny czas, a przecież jest jedno takie miejsce, które
praktycznie może zabrać nas absolutnie wszędzie. Które może spełnić nasze
marzenia o odpoczynku, wyjść naprzeciw naszym pragnieniom. Wystarczy tylko
bardzo mocno chcieć. Wspomniałeś już pośrednio o tym miejscu. Czy już wiesz, co
mam na myśli?
Chociaż
Harry i jego wesoła kampania przeciwników Voldemorta używała Pokoju Życzeń do
trochę innych celów, kto powiedział, że nie można za jego pośrednictwem zrobić
sobie wakacji? I to w dowolnym momencie, w dowolne miejsce na świecie. Magiczne
czy też nie. Wyobraź sobie — stajesz przed pustą ścianą swojego domu (bo
zakładamy, że obecność w Hogwarcie nie byłaby obowiązkiem), myślisz intensywnie
o zorzy na Islandii, afrykańskim upale czy o festiwalu pizzy w Korei
Południowej, otwierasz drzwi, które przed Tobą wyrastają i już jesteś tam,
gdzie sobie wymarzyłeś, Czy są lepsze wakacje niż takie, które nie wymagają
prawie żadnej organizacji, a jednocześnie zakładają all inclusive?
Redaktor Ego: Trafiłaś w sedno. Podróże byłby o
wiele ciekawsze i przyjemniejsze, gdyby uniknąć korzystania z wypełnionej nie
zawsze wygodnej komunikacji wszelkiego rodzaju. Chociaż nawet gdy transport
jest maksymalnie wygodny, to pozostaje kwestia wielu godzin bez ruchu. Potrafi
to odebrać masę przyjemności ze zwiedzania cudowności ukrytych pod znaczkami na
mapie. Co do podróżowania naprawdę w wygodnych warunkach, mam chyba pewien
pomysł.
Mimo
że bardziej niż odkrywanie świata, wolę swoje spokojne zacisze, to dobija mnie
przedłużający się stan nic nierobienia. Dla tych, którzy relaksują się przy
pracy i nie wyobrażają sobie bezczynnych wakacji oraz dla tych, którzy
chcieliby odwiedzić najbardziej odległe zakamarki znanego kosmosu mam
niepowtarzalną ofertę. SSV Normandia zapewnia możliwość błyskawicznego
przemieszczania się po całej Drodze Mlecznej. Wykwalifikowana załoga, złożona
ze specjalistów w swoich dziedzinach zapewnia pełne emocji i całkowicie
bezpieczne atrakcje oraz przyjazną atmosferę. Nad wszystkim czuwa zaś
doświadczony kierownik wycieczki, który dba o dokładną realizację planu
podróży. Wcielając się komandora (bądź komandor) Sheparda z Przymierza Układów,
mamy niepowtarzalną możliwość ocalenia całej galaktyki przed starożytnym
zagrożeniem. W czasie wykonywania niezwykle atrakcyjnych misji do naszej
dyspozycji oddano kosmiczną mapę z dostępem do równie niezwykłych, co
niebezpiecznych planet. Pokład wyposażony w najnowszą technologię zapewnia
niezwykle komfortową podróż. Miła atmosfera, błyskotliwi i sympatyczni
towarzysze, arsenał śmiercionośnych broni, niezwykłe miejsca oraz perspektywa
strzelania niemal do wszystkiego, co się rusza, sprawia, że trylogia Mass Effect to niezwykle grywalna
rozrywka. Mając takie możliwości, z całą pewnością polubiłbym podróżowanie.
Kinga: Międzygalaktyczne podróże raczej
nie są dla mnie i z chęcią oddałabym bilet w kosmos za bardzo niewielkie „w
zamian”, gdybym takowy wygrała w jakimś konkursie krzyżówkowym. Zamiast tego
mogłabym każdego wieczoru chować się w chmurze dymu cygarowego, wśród
dżentelmenów w garniturach, przy akompaniamencie pianina lub saksofonu. Jeśli
kojarzysz filmy inspirowane latami 50, 60 lub 70-tymi, doskonale wiesz, o czym
mówię.
I
chociaż nie lubię Woody’ego Allena, o czym wspominam, kiedy tylko mogę, w „Śmietance
towarzyskiej” udało mu się zbudować klimat, za którym wprost szaleję. Podobna
sytuacja ma miejsce przy okazji niedoszłego Oscarowicza, „La la land”. Jazzowy
klub wydarty ze starego Hollywood, falsetowy wokal pieszczący uszy gdzieś z
głębi drewnianej sceny, zaciemnione wnętrze, ciepłe czerwono-żółte światła,
miękkie, pikowane fotele, biznesowe rozmowy dochodzące gdzieś z kąta, długie,
przylegające suknie, eleganckie smokingi i błyszczące Chevrolety. A na deser
ciepłe kalifornijskie wieczory i poranki bez zbędnego kaca. Gdybym mogła, choć
na chwilę wtopić się w ten snobistyczny świat – daj mi pięć minut na spakowanie
się.
Redaktor Ego: Ja najwyraźniej nie czuję niedoboru luksusu i przepychu, cierpię za to
na niedobór adrenaliny i potrzeba mi mocnych wrażeń. Dlatego dla równowagi
proponuję wyrwanie się ze szczelnie otulającej mgiełki cygarowego dymu. Dla
tych, którzy kochają świeże wilgotne powietrze mam pewne dzikie i ekscytujące
miejsce, którego próżno szukać na mapie. W zestawie podstawowym znaleźć można
skoki ze spadochronu, lot paralotnią, pływanie z rekinami, off-road, zwiedzanie
starożytnych ruin, spotkania z mieszkańcami wyspy, jak i konkursy strzeleckie
oraz rzucania nożami. Do dyspozycji gości oddane są wszelkiego rodzaju pojazdy,
włączając w to terenowe samochody, quady, łodzie i motorówki. Odwiedzający
wyspę mogą również cieszyć oko niezwykłymi widokami, takimi jak lazurowe wody
oraz czyste białe plaże. Dla pragnących zastrzyku adrenaliny oraz poszukiwaczy
przygód i mocnych wrażeń Rook Island oferuje pakiet Survival, w którym goście
mogą walczyć o przetrwanie w dzikiej dżungli i zmierzyć się z miejscowymi
piratami oraz dowodzącym nimi szalonym i ekscentrycznym Vaasem Montenegro. Jak
wiadomo, otarcie się o śmierć sprawia, że każdy widok staje się
nieporównywalnie piękniejszym, a na niezwykłej Rook Island z Far Cry 3
cudownych widoków jest mnóstwo, a każdy cudowniejszy od poprzedniego. Taka
wyprawa to prawdziwy test wytrzymałości i z prawności w spotkaniu z dziewiczą
pięknością, która uwielbia pokazać pazurki.
Kinga: Też coś mam dla fanów aktywnego
wypoczynku, choć chyba trochę bardziej barwnego. Podczas kiedy Ty dałbyś się
porwać dzikiej przyrodzie, ja z chęcią porwałabym się na skok wprost do
króliczej nory. Wpadła w przeplatankę kolorów, wzorów, powiększonych zwierząt i
niestandardowych sportów drużynowych wprost z Krainy Czarów. Fajnie byłoby
spróbować powiększających ciastek, żeby chociaż raz zobaczyć jak wygląda świat
z wysokości większej niż półtora metra. Wypić trochę napoju pomniejszającego,
żeby pobuszować w trawie czy schować się przed złą królową z przerośniętą
głową. Zagrać we flamingowego krykieta, pomalować róże na wybrany kolor RGB.
Zrobić sobie maraton od zamku Czerwonej Królowej do królestwa Białej Królowej.
Być może nawet stoczyć walkę z Żaberzwłokiem, bo skoro wszystko jest zapisane w
kartach przeznaczenia — co mogłoby pójść nie tak?
Poza
tym, jak już dobrze wiesz, nie ma na świecie nic lepszego niż tłuściutki, puchaty
kot. A jeśli może przy okazji tajemniczo się uśmiechać, znikać i jeszcze z Tobą
rozmawiać... takiego mogłabym przemycić w plecaku i zaadoptować z całym
dobrodziejstwem jego sarkazmu.
Redaktor Ego: Przyglądając się ofercie naszego
fantastyczno-wakacyjnego biura podróży, zaczynam zdawać sobie sprawę, że dość
długo wakacje oznaczały dla mnie czas spędzony przed komputerem. Wydaje się to
trochę smutne, ale w przerwach między kopaniem piłki, wygrzewaniem się na
słońcu, ogrywaniem do znudzenia tych samych gitarowych riffów i spaniu do
południa miłą odmianą była podróż do wirtualnych światów, gdzie cała ludność
NPCs liczyła, że jestem ostatnią nadzieją na uratowanie ich oskryptowanych
żywotów.
Czy
spełnieniem marzeń graczy nie byłoby wcielenie się w ulubioną postać i przemieszczanie
się po wielkim uniwersum, w którym istnieją wszystkie miejsca znane z gier...
filmów, komiksów, książek i seriali? Całkowitą technologiczną nowinką robiącą
furorę na rynku jest OASIS. Stworzony przez Jamesa Halliday'a i Ogdena Morrowa
system jest kluczem do tysiąca światów. Zapewnia on graczom wejście do
wirtualnej rzeczywistości oraz otwiera przed nimi nieograniczone możliwości.
Pozwala na wykreowanie własnego awatara oraz niesamowite perspektywy spędzania
wolnego czasu. Do dyspozycji graczy oddane zostają wielkie pola bitew, parki
rozrywki, dyskoteki, obiekty sportowe oraz wiele więcej. Użytkowników ogranicza
jedynie czas, którego może nie wystarczyć na spróbowanie wszystkich możliwości
oferowanych przez OASIS. Dla miłośników popkultury oraz poszukiwaczy przygód
twórcy gry przygotowali dodatkową atrakcję w postaci ukrytego głęboko w grze
Złotego Jaja. Program do gry gwarantuje stuprocentową wolność, nieograniczoną
reklamami czy kontami premium. Tak niezwykłe atrakcyjny pakiet pobić może jedynie
odpowiednio wyselekcjonowany stosik książek. Ponieważ żaden komputerowy system
nie jest w stanie dorównać naszej wyobraźni.
Kinga: Zakończyłeś naprawdę z wielką
pompą. OASIS jest genialną formą relaksu, a jednocześnie nie zakłada siedzenia
przed komputerem, aby wejść w wirtualny świat. Trzeba tylko pamiętać, aby nie
zrobić z niego jedynego świata, w jakim chcemy istnieć.
Ja
za to na koniec zabiorę Cię w dość romantyczne (przynajmniej dla mnie) miejsce.
Pamiętasz „Miasto Kości”? Był tam moment, kiedy Clary i Jace znaleźli się w
pomieszczeniu pełnym wszelkiej maści roślin, ozdobnych kwitnących kwiatów,
zielonych krzewów. Tam też, z tego co pamiętam, doszło do ich pierwszego
pocałunku. Pewnie wyobrażasz sobie dużo lepszych miejsc na pierwsze wyznania
miłości, ale jak dla mnie taka opcja jest odpowiednia przynajmniej na dobrą
randkę. Wielość barw, odmian roślin, gdzieś pomiędzy liśćmi pałętają się jakieś
motyle. Kwiaty, które rozkwitają o ustalonej godzinie niczym na wojskową
komendę. Dookoła zielenina, już czuję ten wspaniały zapach wiosny. Nawet, jeśli
to rośliny zamknięte szczelnie pod szklaną kopułą – nie ma nic lepszego niż
pełnia przyrody.
Redaktor Ego: Jeszcze na koniec mógłbym dla
wszystkich, którzy chcieliby przeżyć przygodę w siodle z rewolwerem przy boku i
otwartym stepem dorzucić park rozrywki Westworld (jednak koniecznie w czasie
trwania 1 sezonu). Fikcyjnych (i nie tylko) miejsc, które z przyjemnością
chcielibyśmy odwiedzić, jest zdecydowanie więcej. Niestety większość z nich, ze
względu na szybką akcję, niebezpieczeństwa lub poważne zagrożenie wiszące nad
światem nie nadaje się najlepiej do wakacyjnego wypoczynku. Może następnym
razem wybierzemy miejsca, w których moglibyśmy przeżyć przygodę swojego życia.
Ja na częściowe spełnienie swojego marzenia nie będę czekał do wakacji i już
teraz udam się na moją ulubioną fikcyjną wieś.
Kinga: Odpoczywać można wszędzie. Gdyby
podróże do miejsc fikcyjnych były realne, możliwości mielibyśmy praktycznie
nieograniczone. Moglibyśmy przenieść się absolutnie wszędzie, może nawet
zaginać czas po to, aby ten wolny czas trwał jeszcze dłużej. Moglibyśmy też
przenieść się w świat wirtualny o wiele lepiej zorganizowany, niż ten, który
znamy ze współczesnych gier. Wejść w świat pełen magii, materializować swoje
życzenia albo jak szalony kosmonauta wypuścić się daleko poza orbitę. Jak
piękne byłoby życie, gdyby ograniczała nas tylko wyobraźnia. Niestety, jesteśmy
tylko szarymi Kowalskimi, dla których na przykład podróże w kosmos to daleka,
ekstrawagancka przyszłość i na chwilę obecną jedyną, co nam pozostaje, to
wspomniana wcześniej ucieczka w Bieszczady. Albo możemy nadal zatapiać się w
świat filmów, książek czy gier i wyobrażać sobie te wszystkie miejsca, które
ktoś dla nas wykreował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz