sobota, 5 maja 2018

Wakacyjne plany czas zacząć, czyli nasze nietypowe miejsca na letni urlop



Redaktor Ego: Temperatura zaczyna rosnąć, słońce coraz bardziej przygrzewa, a niebo coraz rzadziej zasłaniają ponure chmurzyska. Zewsząd dociera do nas charakterystyczna woń rozpalanych, po długim zimowaniu w garażach, grilli oraz jakże przyjemny dla ucha trzask ognisk ze wzbijającymi w górę płomieniami. Robi się cieplej, dni stają się dłuższe i z narastającą tęsknotą częściej i częściej uciekamy myślami do zbliżającego się wielkimi krokami lata oraz wakacji. Jedni wyczekują rowerowej wyprawy nad jezioro inni zimnego gazowanego trunku spożywanego w cieniu rzucanym przez rozłożyste drzewa. Niektórzy kompletują pokaźnych rozmiarów kopczyk książek, który umili gorące dni i chłodne wieczory. Lato to czas wypełniony aktywnością fizyczną, intelektualną, bądź po prostu słodkim lenistwem. Z czasów, gdy wakacje dla mnie były głównie długo wyczekiwaną przerwą od zajęć szkolnych wyniosłem przyzwyczajenie do spędzania czasu w fantastycznych fikcyjnych miejscach. Z całą pewnością jeszcze długo będą one kojarzyły mi się z latem. Dlatego, gdy oczekiwanie na gorące miesiące się właśnie rozpoczęło, zapragnąłem ponieść się odrobinie wyobraźni i wybrać miejsca, do których chciałbym przenieść się w letni czas.

Kinga: W czasach, kiedy w wakacje oznaczały wolność od wszelkich zobowiązań, faktycznie naszym jedynym zajęciem często były podróże do świata książek i filmów, w którym zatapialiśmy się jak kawałki czekolady w waniliowym budyniu. Dobrze było, choć na chwilę oderwać się od codzienności i dać się ponieść wyobraźni. Znaleźć się w świecie, który właśnie widzimy na ekranie lub o którym czytamy. Są też takie miejsca, do których z chęcią byśmy wrócili po latach, w wakacje czy w każdy inny czas w roku, dlatego podejmę Twoją rękawicę, bo też za wieloma takimi miejscami tęsknię. I może nie wszystkie moje, propozycję wydadzą Ci się odpowiednią opcją na wypoczynek, ale wierz mi – nie zawsze musi być sielsko i anielsko, żeby było przyjemnie.

Redaktor Ego: Nie ma miejsca piękniejszego i lepszego na letni wypoczynek nad wieś w staropolskim stylu. Łany złocistego zboża kołyszące się na letnim wietrze. Malinowe chruśniaki czerwieniące się na słońcu od dorodnych świeżych i kuszących kolorem malin. Szum błękitnej, chłodnej wody uderzającej o piaszczysty brzeg jeziora i szeleszczącej między tatarakami. Unoszący się w powietrzu, pachnącym kwiatami, odprężający śpiew ptaków. Kobiety krzątające się przy codziennych sprawunkach wokół chałup krytych strzechą. Dzieciaki bawiące się i krzyczące radośnie na piaszczystej dróżce unoszące duszącą chmurę kurzu swoimi bosymi stopami. Różnokolorowe wstążki i kwiatowe kompozycje przyozdabiające płoty i karczmę, zwiastujące zbliżające się wesele. Poezja Mickiewicza, zakochani młodzi ludzie i udzielająca się wszystkim wesołość. Na polach zaś czekające na zbłąkanych wędrowców niebezpieczne południce, polujące przy brzegu strumieni i jezior topielce oraz zjadarki. Zbłąkane duchy strzegące opuszczonych miejsc i ruin, a Pani Jeziora, która pośród krzyku rybitw i szumu wyvernich skrzydeł wybiera swego championa. Zupełnie jak na krańcu świata, tam, gdzie diabeł mówi dobranoc.


Mimo ogromnej furory, jaką wywołał „Wiedźmin 3”, pierwsza część pozostaje moją ulubioną i przywołuje największą ilość sentymentalnych wspomnień. Po przebrnięciu przez pierwsze 3 akty rozgrywające się w nieprzyjemnych miejscach pełnych równie nieprzyjemnych postaci wraz z bohaterem trafiamy do wioski Odmęty. Lokacja to piękne, spokojne wiejskie krajobrazy, pośrodku, których stoi młodopolska chata. W niej zaś zbliżające się wesele niczym u Wyspiańskiego przeplata się z arturiańskimi legendami. Na polach młodzi kochankowie przeżywają historię jak z Balladyny, pośród krzewów malin możemy usłyszeć fragment twórczości Mickiewicza, czy spotkać Adama „cierpiącego za miliony”. Cudowny i zachwycający klimat letniej sielankowej wsi oczarował mnie tak bardzo, że zbędne były dla mnie walki z potworami, odczynianie klątw i godzenie skłóconych nacji. Od pierwszego tylko wejrzenia, każde lato zapragnąłem spędzać w spokojnych na pozór Odmętach. Czasem po to, tylko aby spojrzeć na spokojną taflę jeziora Rybitw, czy przechadzać się w mieniących się złotem polach pszenicy. W takim miejscu nawet wiedźmin poczuje się błogo, bo nie ma to, jak wakacje na wsi.


Kinga: Jeśli chodzi o piękne krajobrazy, nie jestem wymagająca. Wystarczy mi trochę zieleni, świeże powietrze i temperatura nieprzekraczająca bezpiecznych 22 stopni. Pewnie obce są Ci książki Nicolasa Sparksa, a jeszcze bardziej obce ich adaptacje. Ja na sierpniowe popołudnia lubię sobie zaaplikować szczyptę idealnego romansu. „Najdłuższa Podróż”, choć podobno nagrywana na Florydzie, ma w sobie sporo teksańskiego klimatu. Gdzie nie ma nic dziwnego w zakładaniu wysokich kowbojskich butów do krótkich spodenek, gdzie w słomianym kapeluszu siadasz pod drzewem i po prostu chłoniesz witaminę D. Gdzie teksańskie słońce powoli spala Ci skórę. Dorzuć do tego pokój na poddaszu drewnianego domku i wieczory pełne ciepłego blasku małych lampionów czy świeczek. Czujesz ten zapach skoszonej trawy, świeżo zebranego zboża, chłód pobliskiego strumyka, przez który drepczesz z butami w ręce, smak kradzionych z pobliskiego ogrodu jabłek? Ciepłe wieczory w Teksasie to coś, na co mogłabym się porwać nawet teraz. Ogranicza mnie tylko wiza.


Redaktor Ego: Z Teksasem kojarzy mi się w pierwszej kolejności upał, przytłumione kolory i duszne powietrze doprowadzające do szału. Wszystko to wina ostatnich słów Johnny'ego Franka Garretta. Wspomnienie jest dodatkowo nieprzyjemne, bo „Ostatnia Klątwa” doprowadziła mnie niemal do udaru swoim ekstremalnie szybkim montażem. Dlatego zatrzymam w sercu słowa z numer Upon a Burning Body „Don't f*ck with Texas”.

O wiele bardziej skłaniałbym się w stronę moli książkowych i swoje podróżniczo-wypoczynkowe plany dopisałbym do ich listy marzeń. List z Hogwartu, wyprawa do Shire czy szafa będąca drogą do Narnii. Wśród klasycznej oferty Premium znaleźć się powinno jeszcze jedno miejsce. Różnorodne pod każdym względem zapewnia szereg wyjątkowych miejsc oraz cudów architektury (na czele z Murem), których widok zapiera dech w piersiach. Wyprawa do tej krainy to możliwość zetknięcia się z kulturową różnorodnością, rozmaitymi religiami i zwyczajami. To okazja do doświadczenia niezwykłych tradycji takich jak Próba Walki, ofiary całopalne z królewskiej krwi, purpurowe i krwawe wesela oraz wiele, wiele innych. W ofercie wakacyjnej najlepszym wyborem są zaś gorące wybrzeża Dorne. Kraina na odległym południu Westeros oferuje piękne góry, zjawiskowe pustynie, kojąco chłodne strumienie oraz zachwycające ogrody. Pełna temperamentu ludność królestwa gwarantuje niezwykłe przeżycia. Głównymi dobrami dla dornijczyków jest wino, taniec, miłość i walka, jest więc idealnym celem podróży dla każdego Casanovy z wielkim mieczem. Jeżeli całe Westeros słynie z dziesiątek sposobów na śmierć z rąk zarówno wrogów, jak i przyjaciół, tak Dorne, jest miejscem, w którym otwierają się przed nami zdecydowanie te najciekawsze sposoby na pożegnanie się z życiem. Wizyta w takim miejscu kształtuje charakter.


Kinga: Zastanawiamy się tu, gdzie fajnie byłoby spędzić wolny czas, a przecież jest jedno takie miejsce, które praktycznie może zabrać nas absolutnie wszędzie. Które może spełnić nasze marzenia o odpoczynku, wyjść naprzeciw naszym pragnieniom. Wystarczy tylko bardzo mocno chcieć. Wspomniałeś już pośrednio o tym miejscu. Czy już wiesz, co mam na myśli?

Chociaż Harry i jego wesoła kampania przeciwników Voldemorta używała Pokoju Życzeń do trochę innych celów, kto powiedział, że nie można za jego pośrednictwem zrobić sobie wakacji? I to w dowolnym momencie, w dowolne miejsce na świecie. Magiczne czy też nie. Wyobraź sobie — stajesz przed pustą ścianą swojego domu (bo zakładamy, że obecność w Hogwarcie nie byłaby obowiązkiem), myślisz intensywnie o zorzy na Islandii, afrykańskim upale czy o festiwalu pizzy w Korei Południowej, otwierasz drzwi, które przed Tobą wyrastają i już jesteś tam, gdzie sobie wymarzyłeś, Czy są lepsze wakacje niż takie, które nie wymagają prawie żadnej organizacji, a jednocześnie zakładają all inclusive?


Redaktor Ego: Trafiłaś w sedno. Podróże byłby o wiele ciekawsze i przyjemniejsze, gdyby uniknąć korzystania z wypełnionej nie zawsze wygodnej komunikacji wszelkiego rodzaju. Chociaż nawet gdy transport jest maksymalnie wygodny, to pozostaje kwestia wielu godzin bez ruchu. Potrafi to odebrać masę przyjemności ze zwiedzania cudowności ukrytych pod znaczkami na mapie. Co do podróżowania naprawdę w wygodnych warunkach, mam chyba pewien pomysł.

Mimo że bardziej niż odkrywanie świata, wolę swoje spokojne zacisze, to dobija mnie przedłużający się stan nic nierobienia. Dla tych, którzy relaksują się przy pracy i nie wyobrażają sobie bezczynnych wakacji oraz dla tych, którzy chcieliby odwiedzić najbardziej odległe zakamarki znanego kosmosu mam niepowtarzalną ofertę. SSV Normandia zapewnia możliwość błyskawicznego przemieszczania się po całej Drodze Mlecznej. Wykwalifikowana załoga, złożona ze specjalistów w swoich dziedzinach zapewnia pełne emocji i całkowicie bezpieczne atrakcje oraz przyjazną atmosferę. Nad wszystkim czuwa zaś doświadczony kierownik wycieczki, który dba o dokładną realizację planu podróży. Wcielając się komandora (bądź komandor) Sheparda z Przymierza Układów, mamy niepowtarzalną możliwość ocalenia całej galaktyki przed starożytnym zagrożeniem. W czasie wykonywania niezwykle atrakcyjnych misji do naszej dyspozycji oddano kosmiczną mapę z dostępem do równie niezwykłych, co niebezpiecznych planet. Pokład wyposażony w najnowszą technologię zapewnia niezwykle komfortową podróż. Miła atmosfera, błyskotliwi i sympatyczni towarzysze, arsenał śmiercionośnych broni, niezwykłe miejsca oraz perspektywa strzelania niemal do wszystkiego, co się rusza, sprawia, że trylogia Mass Effect to niezwykle grywalna rozrywka. Mając takie możliwości, z całą pewnością polubiłbym podróżowanie.


Kinga: Międzygalaktyczne podróże raczej nie są dla mnie i z chęcią oddałabym bilet w kosmos za bardzo niewielkie „w zamian”, gdybym takowy wygrała w jakimś konkursie krzyżówkowym. Zamiast tego mogłabym każdego wieczoru chować się w chmurze dymu cygarowego, wśród dżentelmenów w garniturach, przy akompaniamencie pianina lub saksofonu. Jeśli kojarzysz filmy inspirowane latami 50, 60 lub 70-tymi, doskonale wiesz, o czym mówię.

I chociaż nie lubię Woody’ego Allena, o czym wspominam, kiedy tylko mogę, w „Śmietance towarzyskiej” udało mu się zbudować klimat, za którym wprost szaleję. Podobna sytuacja ma miejsce przy okazji niedoszłego Oscarowicza, „La la land”. Jazzowy klub wydarty ze starego Hollywood, falsetowy wokal pieszczący uszy gdzieś z głębi drewnianej sceny, zaciemnione wnętrze, ciepłe czerwono-żółte światła, miękkie, pikowane fotele, biznesowe rozmowy dochodzące gdzieś z kąta, długie, przylegające suknie, eleganckie smokingi i błyszczące Chevrolety. A na deser ciepłe kalifornijskie wieczory i poranki bez zbędnego kaca. Gdybym mogła, choć na chwilę wtopić się w ten snobistyczny świat – daj mi pięć minut na spakowanie się.


Redaktor Ego: Ja najwyraźniej nie czuję  niedoboru luksusu i przepychu, cierpię za to na niedobór adrenaliny i potrzeba mi mocnych wrażeń. Dlatego dla równowagi proponuję wyrwanie się ze szczelnie otulającej mgiełki cygarowego dymu. Dla tych, którzy kochają świeże wilgotne powietrze mam pewne dzikie i ekscytujące miejsce, którego próżno szukać na mapie. W zestawie podstawowym znaleźć można skoki ze spadochronu, lot paralotnią, pływanie z rekinami, off-road, zwiedzanie starożytnych ruin, spotkania z mieszkańcami wyspy, jak i konkursy strzeleckie oraz rzucania nożami. Do dyspozycji gości oddane są wszelkiego rodzaju pojazdy, włączając w to terenowe samochody, quady, łodzie i motorówki. Odwiedzający wyspę mogą również cieszyć oko niezwykłymi widokami, takimi jak lazurowe wody oraz czyste białe plaże. Dla pragnących zastrzyku adrenaliny oraz poszukiwaczy przygód i mocnych wrażeń Rook Island oferuje pakiet Survival, w którym goście mogą walczyć o przetrwanie w dzikiej dżungli i zmierzyć się z miejscowymi piratami oraz dowodzącym nimi szalonym i ekscentrycznym Vaasem Montenegro. Jak wiadomo, otarcie się o śmierć sprawia, że każdy widok staje się nieporównywalnie piękniejszym, a na niezwykłej Rook Island z Far Cry 3 cudownych widoków jest mnóstwo, a każdy cudowniejszy od poprzedniego. Taka wyprawa to prawdziwy test wytrzymałości i z prawności w spotkaniu z dziewiczą pięknością, która uwielbia pokazać pazurki.


Kinga: Też coś mam dla fanów aktywnego wypoczynku, choć chyba trochę bardziej barwnego. Podczas kiedy Ty dałbyś się porwać dzikiej przyrodzie, ja z chęcią porwałabym się na skok wprost do króliczej nory. Wpadła w przeplatankę kolorów, wzorów, powiększonych zwierząt i niestandardowych sportów drużynowych wprost z Krainy Czarów. Fajnie byłoby spróbować powiększających ciastek, żeby chociaż raz zobaczyć jak wygląda świat z wysokości większej niż półtora metra. Wypić trochę napoju pomniejszającego, żeby pobuszować w trawie czy schować się przed złą królową z przerośniętą głową. Zagrać we flamingowego krykieta, pomalować róże na wybrany kolor RGB. Zrobić sobie maraton od zamku Czerwonej Królowej do królestwa Białej Królowej. Być może nawet stoczyć walkę z Żaberzwłokiem, bo skoro wszystko jest zapisane w kartach przeznaczenia — co mogłoby pójść nie tak?


Poza tym, jak już dobrze wiesz, nie ma na świecie nic lepszego niż tłuściutki, puchaty kot. A jeśli może przy okazji tajemniczo się uśmiechać, znikać i jeszcze z Tobą rozmawiać... takiego mogłabym przemycić w plecaku i zaadoptować z całym dobrodziejstwem jego sarkazmu.

Redaktor Ego: Przyglądając się ofercie naszego fantastyczno-wakacyjnego biura podróży, zaczynam zdawać sobie sprawę, że dość długo wakacje oznaczały dla mnie czas spędzony przed komputerem. Wydaje się to trochę smutne, ale w przerwach między kopaniem piłki, wygrzewaniem się na słońcu, ogrywaniem do znudzenia tych samych gitarowych riffów i spaniu do południa miłą odmianą była podróż do wirtualnych światów, gdzie cała ludność NPCs liczyła, że jestem ostatnią nadzieją na uratowanie ich oskryptowanych żywotów.

Czy spełnieniem marzeń graczy nie byłoby wcielenie się w ulubioną postać i przemieszczanie się po wielkim uniwersum, w którym istnieją wszystkie miejsca znane z gier... filmów, komiksów, książek i seriali? Całkowitą technologiczną nowinką robiącą furorę na rynku jest OASIS. Stworzony przez Jamesa Halliday'a i Ogdena Morrowa system jest kluczem do tysiąca światów. Zapewnia on graczom wejście do wirtualnej rzeczywistości oraz otwiera przed nimi nieograniczone możliwości. Pozwala na wykreowanie własnego awatara oraz niesamowite perspektywy spędzania wolnego czasu. Do dyspozycji graczy oddane zostają wielkie pola bitew, parki rozrywki, dyskoteki, obiekty sportowe oraz wiele więcej. Użytkowników ogranicza jedynie czas, którego może nie wystarczyć na spróbowanie wszystkich możliwości oferowanych przez OASIS. Dla miłośników popkultury oraz poszukiwaczy przygód twórcy gry przygotowali dodatkową atrakcję w postaci ukrytego głęboko w grze Złotego Jaja. Program do gry gwarantuje stuprocentową wolność, nieograniczoną reklamami czy kontami premium. Tak niezwykłe atrakcyjny pakiet pobić może jedynie odpowiednio wyselekcjonowany stosik książek. Ponieważ żaden komputerowy system nie jest w stanie dorównać naszej wyobraźni.


Kinga: Zakończyłeś naprawdę z wielką pompą. OASIS jest genialną formą relaksu, a jednocześnie nie zakłada siedzenia przed komputerem, aby wejść w wirtualny świat. Trzeba tylko pamiętać, aby nie zrobić z niego jedynego świata, w jakim chcemy istnieć.
Ja za to na koniec zabiorę Cię w dość romantyczne (przynajmniej dla mnie) miejsce. Pamiętasz „Miasto Kości”? Był tam moment, kiedy Clary i Jace znaleźli się w pomieszczeniu pełnym wszelkiej maści roślin, ozdobnych kwitnących kwiatów, zielonych krzewów. Tam też, z tego co pamiętam, doszło do ich pierwszego pocałunku. Pewnie wyobrażasz sobie dużo lepszych miejsc na pierwsze wyznania miłości, ale jak dla mnie taka opcja jest odpowiednia przynajmniej na dobrą randkę. Wielość barw, odmian roślin, gdzieś pomiędzy liśćmi pałętają się jakieś motyle. Kwiaty, które rozkwitają o ustalonej godzinie niczym na wojskową komendę. Dookoła zielenina, już czuję ten wspaniały zapach wiosny. Nawet, jeśli to rośliny zamknięte szczelnie pod szklaną kopułą – nie ma nic lepszego niż pełnia przyrody.


Redaktor Ego: Jeszcze na koniec mógłbym dla wszystkich, którzy chcieliby przeżyć przygodę w siodle z rewolwerem przy boku i otwartym stepem dorzucić park rozrywki Westworld (jednak koniecznie w czasie trwania 1 sezonu). Fikcyjnych (i nie tylko) miejsc, które z przyjemnością chcielibyśmy odwiedzić, jest zdecydowanie więcej. Niestety większość z nich, ze względu na szybką akcję, niebezpieczeństwa lub poważne zagrożenie wiszące nad światem nie nadaje się najlepiej do wakacyjnego wypoczynku. Może następnym razem wybierzemy miejsca, w których moglibyśmy przeżyć przygodę swojego życia. Ja na częściowe spełnienie swojego marzenia nie będę czekał do wakacji i już teraz udam się na moją ulubioną fikcyjną wieś.

Kinga: Odpoczywać można wszędzie. Gdyby podróże do miejsc fikcyjnych były realne, możliwości mielibyśmy praktycznie nieograniczone. Moglibyśmy przenieść się absolutnie wszędzie, może nawet zaginać czas po to, aby ten wolny czas trwał jeszcze dłużej. Moglibyśmy też przenieść się w świat wirtualny o wiele lepiej zorganizowany, niż ten, który znamy ze współczesnych gier. Wejść w świat pełen magii, materializować swoje życzenia albo jak szalony kosmonauta wypuścić się daleko poza orbitę. Jak piękne byłoby życie, gdyby ograniczała nas tylko wyobraźnia. Niestety, jesteśmy tylko szarymi Kowalskimi, dla których na przykład podróże w kosmos to daleka, ekstrawagancka przyszłość i na chwilę obecną jedyną, co nam pozostaje, to wspomniana wcześniej ucieczka w Bieszczady. Albo możemy nadal zatapiać się w świat filmów, książek czy gier i wyobrażać sobie te wszystkie miejsca, które ktoś dla nas wykreował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Redaktor Ego , Blogger